sobota, 5 maja 2012

4 maja Montepulciano, Pienza i Val d'Orcia


No i ostatni dzień naszego pobytu w Toskanii. Od początku wiedzieliśmy, że nie uda się nam zobaczyć wszystkiego, co byśmy chcieli, ale i tak przy tak kapryśnej pogodzie, dużo widzieliśmy. Z pewnością pozostanie nam w pamięci dolina rzeki Orcia z pięknie pofalowanymi wzgórzami, teraz w maju w barwach zielono-żółtych.


Odwiedziliśmy dwa miasteczka bajkowo położone wysoko na wzgórzach, z zapierającymi dech widokami z murów: Montepulciano oraz Pienza. W Montepulciano byliśmy już kiedyś w kościele Św. Agnieszki, patronki miasta, w której znajdują się w głównym ołtarzu relikwie tej świętej dominikanki. Teraz mieliśmy okazję pochodzić po miasteczku, wspiąć się aż do głównego placu, po drodze przyglądając się bajkowej postaci wybijającej żelaznym młotkiem godziny na miejskim zegarze. Montepulciano urzekło mnie także tym, że było spokojne, stosunkowo mało oblegane przez turystów. Zamarzyło mi się tam zamieszkać i co dzień kontemplować rajski horyzont.


Z Pienzy pamiętam przede wszystkim katedrę z niezwykłą rzeźba papieża Piusa II oraz złoconymi obrazami przedstawiającymi święte postaci, między innymi Świętą Katarzynę i Świętą Agatę. Przed katedrą uwagę zwracał mini ogród-kwietny kobierzec, ułożony prawdopodobnie z okazji święta kwiatów, które ma się zacząć w najbliższych dniach.


Wszystkie te toskańskie miasteczka mają podobny charakter, wprost urzekają spójnością z okoliczną przyrodą. Cyprysy, winnice, gaje oliwne, lasy liściaste, charakterystyczne wysokie drzewa sadzone gęsto obok siebie, okazałe wiejskie posiadłości i zamki - jest w tym urok i unikalność. Aż chce się tu wracać. Tylko jak uniknąć turystycznego tłoku i piekielnych upałów w środku lata?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz